Książkę "Bieganie. Od rekreacji do maratonu." dostałam jako nagrodę za jeden z biegów. Jest to bogato ilustrowana pozycja, z przejrzystym układem stron, który ułatwia czytanie. Książka składa się z sześciu rozdziałów.
1. Działające laboratorium
Pierwsze strony i od razu duże zaskoczenie. Pierwszy raz spotkałam się z tak dokładnym opracowaniem ciała ludzkiego w książce o bieganiu skierowanej głównie do początkujących. Kolejne strony poświęcone są różnym częściom naszego układu ruchu. Na dużych fotografiach zaznaczono ważniejsze mięśnie, a także wiązadła w przypadku kolan i stóp. Jest to dobre uzupełnienie wiedzy o naszej fizjonomii, może też służyć jako pomoc w dokładniejszym lokalizowaniu ewentualnego bólu (sama korzystałam ;))
2. Przygotowanie do biegania
Ten rozdział to absolutna podstawa dla osób zaczynających swoją przygodę z bieganiem. Zwrócono tu uwagę na ubiór, odżywianie, potrzebę rozgrzewki i wyciszenia po treningu. Ponad to znajduje się tu kilka propozycji ćwiczeń rozciągających wraz z dopiskiem, które mięśnie rozciągamy.
3. Planowanie treningu
Tu dowiadujemy się jak planować swój trening i z jakich elementów układać plan. Oprócz tego w tym rozdziale znalazły się przykładowe plany treningowe na 5,10 km oraz półmaraton i maraton. Wszystkie trwają 8 tyg i moim zdaniem są naprawdę dobre dla osób, które dopiero uczą się planowania treningu.
4. Zwiększaj swoją siłę
|
Przykładowe ćwiczenia |
Szczerze mówiąc, ten rozdział ucieszył mnie najbardziej. Cały czas szukam ciekawych ćwiczeń, więc liczyłam na coś ciekawego. I rzeczywiście ćwiczeń jest dużo, ale niestety połowa z nich wymaga użycia sztangi, piłki gimnastycznej i różnych linek. I o ile ciężarki, piłkę lekarską można zastąpić butelką z wodą albo słownikiem, o tyle ze sztangami może być problem. Odnoszę wrażenie, że autorzy założyli, że każdy biegacz posiada własną mini-siłownię. I wygląda na to, że trochę się przeliczyli.
5. Start do wyścigu
W tym rozdziale poruszono temat taperingu, taktyki biegu i samej motywacji. Krótko, zwięźle i na temat.
6. Zasady bezpiecznego treningu - lepiej zapobiegać niż leczyć.
W ostatnim rozdziale znajdziemy informacje o zapobieganiu kontuzji, podrozdział o rolowaniu mięśni i opis najczęstszych dolegliwości biegaczy.
Książka ma niecałe 200 stron, a porusza wszystkie kluczowe kwestie związane z bieganiem. Jest skierowana głównie do początkujących, ale osoba biegająca dopiero od 2-3 lat też z niej skorzysta. Jeśli chodzi o osoby zaawansowane, biegąjące od kilku lat, raczej nie znajdą one tu za dużo nowych informacji. Lepszym rozwiązaniem będzie przekartkowanie pozycji w księgarni i dopiero wtedy ewentualny zakup.
Na mnie książka wywarła bardzo dobre wrażanie, spory plus za pierwszy rozdział o anatomii, za niezłe plany treningowe i ćwiczenia z piankowym wałkiem. Ponadto do każdego ćwiczenia był opis (na zdjęciu na czerwono), które mięśnie pracują przy danej pozycji, co uważam za super pomysł. Niestety zawiodł mnie rozdział o ćwiczeniach uzupełniających, które wymagają za dużej ilości dodatkowego sprzętu. Mam wrażenie, że zamiast nich lepiej byłoby dołożyć jeszcze kilka ćwiczeń z obciążeniem własnego ciała.
|
Koncepcja SMART - czyli jak wyznaczać cele |
Jest jeszcze jedna kwestia, która bardzo mnie zastanawia, i z którą zupełnie się nie zgadzam. A mianowicie sprawa nawodnienia podczas zawodów. Autorzy zalecają 1 litr na 2 h przed zawodami i potem w trakcie 120-240 ml na każde 15-20 minut. Wynika z tego, że podczas biegu na 10 km powinnam wypić co najmniej 0,4l, a nawet 1l. Ja nie piję nic lub dosłownie 100 ml. Nawet przy zawodach na 10 km w ponad trzydziestostopniowym upale wypiłam może szklankę.
Podsumowując, gorąco polecam tę książkę wszystkim tym, którzy dopiero zaczynają biegać i tym którzy już trochę biegają, ale ich wiedza jest stosunkowo niewielka.
A Wy jakie macie zdanie o tej książce? Czytaliście, czy może w ogóle pierwszy raz słyszycie ten tytuł? I co z tym nawodnieniem, wyliczenia z książki są mocno zawyżone, czy to ja wyjątkowo mało piję?