niedziela, 3 lipca 2016

Podsumowanie tygodni 20.06-3.07.2016r.

Podsumowanie tygodni 20.06-3.07.2016r.

Widoki z Lubania

O pierwszym tygodniu za dużo nie można powiedzieć. Odpoczywałam po starcie i cieszyłam się wreszcie czasem wolnym.

W niedzielę stwierdziłam, że wystarczy już lenistwa i wyskoczyłam na 1,5h na rower. Nie powiem, jechało się ciężko. Ponad 30 stopni, przez rozpłynięciem się chronił tylko cień w lesie. Po powrocie zimny prysznic był najlepszym prezentem ;)



Drugi tydzień był bardzo aktywny.

W poniedziałek zrobiłam z przyjaciółką 8 km. Tempo szybszego rozbiegania, bez szaleństw, bo obie nie jesteśmy w szczytowej formie. Niestety mniej więcej od 7 km zaczęłam czuć lewą nogę. Na początku łudziłam się, że tylko mi się wydaje. Ale niestety ból nasilał się z każdym krokiem. A ja już się cieszyłam, że to koniec ITBS...

We wtorek niestety czułam trochę ból, więc na siłowni skupiłam się głównie na rękach i korpusie. Potem pograłam trochę w badmintona.

W środę ponownie siłownia i badminton.

W czwartek razem z bratem rozegraliśmy turniej w badmintona, a potem w ping ponga. A w między czasie jeszcze porzucaliśmy w ręczną. Resztę dnia poświęciliśmy na pakowanie.

A w piątek z rana wyjazd w kierunku Mizernej na pogranicze Gorców i Pienin. Z uwagi na pogodę i burze dopiero późnym wieczorem przeszliśmy się nad jezioro Czorsztyńskie. Niestety kąpielisko zaznaczone na mapie okazało się mało atrakcyjne. Wodorosty, kamienie, na których nawet nie można usiąść. Czyli kąpania nie będzie...

W sobotę zrobiliśmy pierwszą wycieczkę na Lubań (1225 m n.p.m.). Niecałe 6 godzin, około 15 km. Niestety zejścia były bardzo ostre i w połączeniu z mokrą gliną to była tortura dla nóg. Nasze cztery litery czuły się zagrożone ;)

Po powrocie i zjedzeniu obiadu zrobiliśmy jeszcze spacer do sklepu. 2,5 km w jedną stronę. Ostatecznie około 20 km w nogach i uśmiech na twarzy.

A dzisiaj, czyli w niedzielę, siedzimy w domu i odpoczywamy. Czekamy aż przestanie padać, żeby choć na chwilę wyjść na zewnątrz ;)

A jutro kolejna wycieczka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz