sobota, 23 lipca 2016

Słoń by się nie powstydził...

Słoń by się nie powstydził...

Biegacz po powrocie :)

Znacie to uczucie, kiedy zamiast nóg macie dwa ołowiane kloce, płuca mieszczą dwukrotnie mniej powietrza niż powinny, a głowa krzyczy: "dlaczego sobie to robisz?!" i namawia Cię do zatrzymania? Założę się, że tak...



Powiedzmy szczerze: powroty są cholernie trudne. I bolą. Fizycznie i psychicznie.

Niektórzy powiedzą, że cudownie jest wrócić do czegoś, co się kocha. Super jest przejechać się na rowerze pół godziny, pójść na rolki albo przepłynąć trzy baseny. Tak, to prawda. Rekreacyjne powroty są przyjemne. 

Treningowe nie.

Szczególnie, jeśli zaczynasz porównywać swoją formę sprzed 3 miesiący i obecną. Nic tylko położyć się i płakać.

Ale każdy prawdziwy biegacz zaciska zęby i rusza do przodu. Z początku czujesz się jak słoń i co tu dużo mówić, niewiele lepiej wyglądasz. A potem z treningu na trening jest coraz lepiej, aż w końcu nadchodzi trening, który od początku do końca był przyjemny.
To znaczy, że forma wróciła. Czas zacząć prawdziwy trening ;)

Skąd ten wpis?

Stąd, że moje ostatnie treningi to jakaś męczarnia. Przez ostatni miesiąc nie biegałam częściej jak raz w tygodniu. Ale robiłam mnóstwo innych rzeczy. Siłownia, rower, chodzenie po górach, badminton. Czy to naprawdę nic nie dało? Na razie trzymam się wersji, że bez tego byłoby jeszcze gorzej ;)

A teraz trzy rady co zrobić żeby powrót był przyjemniejszy:

1. Dostosuj treningi do OBECNEJ FORMY. 

Nie będziesz robił rozbiegania w tym tempie co kilka-kilkanaście tygodni temu. Więcej, nawet się do tego tempa nie zbliżysz. I czym szybciej to zaakceptujesz, tym lepiej.

2. Zacznij SPOKOJNIE

Nie zaczynaj treningu po dłuższej przerwie od 5, czy 6 treningów tygodniowo. Daj sobie kilka treningów na aklimatyzację. Twoje ciało musi sobie przypomnieć, że istnieje coś takiego jak bieganie. Ostry trening od razu po przerwie może być niebezpieczny, ponieważ mięśnie są słabsze i dużo łatwiej wtedy o kontuzję. A jest to zapewne ostatnia rzecz o jakiej marzysz.

3. ZACIŚNIJ ZĘBY. I pogódź się, że BĘDZIE BOLAŁO.

Nic dodać, nic ująć.

W końcu każdy biegacz ma w sobie coś z masohisty ;)

1 komentarz:

  1. A po wszystkim pamiętaj o regeneracji i uzupełnieniu płynów.

    OdpowiedzUsuń