niedziela, 5 lutego 2017

Podsumowanie stycznia



Styczeń,  styczeń i po styczniu.

Podsumowanie będzie krótkie, bo i nie ma o czym pisać.

W pierwszym tygodniu stycznia wpadły 2 treningi biegowe. Potem nad Warszawą i okolicami zawisł smog, a każde wyjście z domu łączyło się z okropnym smrodem spalenizny. Niestety w mojej dzielnicy nie ma możliwości pomiaru zanieczyszczenia powietrza. Ale normy w centrum Warszawy były przekroczone kilkakrotnie, a w Otwocku, który wcale nie jest daleko,  standardy były już przekroczone kilkunastokrotnie. Tak więc było tragicznie.

Minęło kilka dni, pogoda się zmieniła, wszystko wróciło do normy. Tylko, że tym razem zastrajkował mój organizm. Przemęczenie, przeziębienie, kiepska dieta i ciągłe niedosypianie dały o sobie znać.

Czułam się na tyle źle, że nawet poszłam do lekarza. Co w moim przypadku oznaczało, że naprawdę się przestraszyłam, bo normalnie unikam lekarzy jak ognia. Tylko, że badania nie wykazały absolutnie nic niepokojącego. Jestem zdrowa, wszystko w normie.

Więc uznałam, że należy się cieszyć i po prostu trochę odpocząć.

Tym bardziej, że powietrze jest złe, a bieganie w takim syfie zaprzecza mojej idei biegania. Przyjemności brak, zdrowia tym bardziej. Tak więc,  na razie ćwiczę w domu. I czekam na wiosnę. Albo wiatr.

A jak u Was? Też musicie wdychać smog, czy nie musicie się tym przejmować?