piątek, 4 listopada 2016
Podsumowanie września i października, czyli roztrenowanie czas zacząć
Kiedyś, chyba w podsumowaniu sierpnia, pisałam, że być może uda mi się wystartować w Biegu Niepodległości.
Więc dla ciekawych: nie, nie uda się. A dlaczego? Bo od kilku lat już, wrzesień jest pechowym miesiącem. Całe to podsumowanie można podzielić na dwie części. Przed chorobą i po chorobie.
Pierwsza połowa września była ładna, sporo biegania, sporo ćwiczeń w domu. Naprawdę byłam optymistycznie nastawiona. Owszem forma była kiepska i zapewne żadna życiówka by nie padła. Ale miałam ochotę na jakieś zawody, bo ani razu w tym roku nie biegłam zawodów ulicznych. Wszystkie starty to biegi terenowe i przeszkodowe.
Niestety idealnie w środku września rozchorowałam się. Znowu. Od 4 lat zawsze w połowie września jestem chora. Szlag może człowieka trafić! Wszystkie plany, wszystkie treningi diabli biorą. Przez półtora tygodnia chodziłam po świecie ledwie żywa. Potem następny tydzień byłam jeszcze zbyt zmęczona żeby ćwiczyć. I kiedy na początku października wyszłam na trening, stwierdziłam, że to nie ma sensu.
Odpuściłam całkowicie jakąkolwiek aktywność na tydzień. W między czasie kupiłam swój pierwszy rower mtb. Po ustawieniu i wyregulowaniu wszystkiego co było trzeba, zaczęłam jeździć. Bieganie zostało zastąpione kolarstwem. 2-3 co najmniej godzinne wyjazdy w tygodniu.
Od kilku dni wróciłam też do domowych ćwiczeń i ogólnorozwojówki. Nie jest źle, ale czas brać się do roboty.
Jeszcze tydzień-dwa laby od biegania, a potem będę chciała wrócić do treningów.
Będzie ciężko.
Mam problem żeby zmusić się do jakiejkolwiek regularności. Ale już powoli odczuwam brak większego wycisku ;)
Tak więc, powoli kończę moje "roztrenowanie" ;) W końcu czasem trzeba odpocząć nawet od odpoczywania!
A jak u Was? Sezony startowe pokończone, czy jeszcze ostatnie biegi przed Wami?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz